Adam i Ewa są małżeństwem, mają duży zadbany dom, Adam ma
dobrą pracę, więc decydują się na dziecko. Lecz kiedy na świat przychodzi
dziewczynka, okazuje się , że nie spełnia ona ich oczekiwań. Na pierwszy rzut
oka widać, że nie jest ona taka jak inne noworodki. Gdy lekarz potwierdza, że
dziewczynka ma zespół Downa, Adam chce oddać córkę. Ewa jednak podejmuje trudną
decyzje i zabiera dziecko do domu. Myszka rozwija się wolniej od innych dzieci.
Jej ciało jest niekształtne, nad skośnymi oczami znajduje się fałdka, a zamiast
słów z jej ust wydobywają się niezrozumiałe prawie dla nikogo pojękiwania. Adam
obarcza Ewę winą o chorobę córki. Myśli, że to geny żony zawiniły w
upośledzeniu Myszki. Oddala się od Ewy i córeczki, której w ogóle nie
akceptuje. Zamyka się w swoim gabinecie i spędza większość czasu w pracy. Ewa
obdarza córkę wielkim uczuciem i mimo chwil wątpliwości i niechęci, trwa przy
dziecku. Myszka o wiele wolniej uczy się
najprostszych rzeczy. Potrzebuje kilku lat by nauczyć się chodzić, ubierać czy
jeść samodzielnie. W środku jest osóbką, która rozumie bardzo wiele i na swój
sposób postrzega świat oraz uczucia innych osób. Czy Adamowi uda się zauważyć w
córce prawdziwą czującą osobę? Czy małżeństwo Adama i Ewy uda się odbudować?
Bardzo trudno jest mi ocenić tę książkę, bo narracja, sposób
pisania czy oprawa graficzna, są niczym w porównaniu z tym jaki problem jest
poruszany w tej lekturze. Dorota Terakowska bardzo pięknie pokazuje uczucia
matki do córki i na odwrót. Także na to, co czuje ojciec Myszki, znalazło się
miejsce w tej książce. Mimo pozornego zamknięcia się w swoim gabinecie, Adam
śledzi życie żony i córki. Nie chce on w nim czynnie uczestniczyć i to mnie
bardzo denerwuje. Początkowo widzimy sytuacje z perspektywy Ewy. Dowiadujemy
się co działo się przed narodzinami dziecka. Kiedy Myszka staje się starsza to
autorka przedstawia nam świat jej oczami. Poznajemy jakże dojrzałe uczucia i
myśli Myszki. Dziewczynka od pewnego dnia zaczyna regularnie chodzić na strych.
Kiedy tam jest widzi jak Bóg stwarza świat. Cała książka jest podzielona na
dni. Każdy rozdział kończy się kiedy podczas wizyty dziewczynki na strychu Bóg
stworzy przypadającą na dany dzień rzecz.
Książka jest napisana w trzeciej osobie, ale i tak poznajemy
dokładne myśli bohaterów. Czyta się ją szybko, bo cały czas
trzyma w napięciu. Zostajemy doskonale wprowadzeni w świat stworzony przez
panią Terakowską. Uczucia towarzyszące bohaterom udzielają się czytelnikowi. Po
przeczytaniu ostatnich stron długo nie mogłam przestać myśleć o zakończeniu tej
historii. Książka niewątpliwie daje do myślenia i jest odpowiednią lekturą dla
każdego, nieważne ile ma lat.
„ – Ona się uśmiecha –
szepnął Adam.
- Może tylko nam
odchodzenie wydaje się takie straszne? Może bardziej cierpią ci, co zostają? – powiedziała
Ewa.”
10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz