wtorek, 19 marca 2013

POCZWARKA Dorota Terakowska


Adam i Ewa są małżeństwem, mają duży zadbany dom, Adam ma dobrą pracę, więc decydują się na dziecko. Lecz kiedy na świat przychodzi dziewczynka, okazuje się , że nie spełnia ona ich oczekiwań. Na pierwszy rzut oka widać, że nie jest ona taka jak inne noworodki. Gdy lekarz potwierdza, że dziewczynka ma zespół Downa, Adam chce oddać córkę. Ewa jednak podejmuje trudną decyzje i zabiera dziecko do domu. Myszka rozwija się wolniej od innych dzieci. Jej ciało jest niekształtne, nad skośnymi oczami znajduje się fałdka, a zamiast słów z jej ust wydobywają się niezrozumiałe prawie dla nikogo pojękiwania. Adam obarcza Ewę winą o chorobę córki. Myśli, że to geny żony zawiniły w upośledzeniu Myszki. Oddala się od Ewy i córeczki, której w ogóle nie akceptuje. Zamyka się w swoim gabinecie i spędza większość czasu w pracy. Ewa obdarza córkę wielkim uczuciem i mimo chwil wątpliwości i niechęci, trwa przy dziecku.  Myszka o wiele wolniej uczy się najprostszych rzeczy. Potrzebuje kilku lat by nauczyć się chodzić, ubierać czy jeść samodzielnie. W środku jest osóbką, która rozumie bardzo wiele i na swój sposób postrzega świat oraz uczucia innych osób. Czy Adamowi uda się zauważyć w córce prawdziwą czującą osobę? Czy małżeństwo Adama i Ewy uda się odbudować?


Bardzo trudno jest mi ocenić tę książkę, bo narracja, sposób pisania czy oprawa graficzna, są niczym w porównaniu z tym jaki problem jest poruszany w tej lekturze. Dorota Terakowska bardzo pięknie pokazuje uczucia matki do córki i na odwrót. Także na to, co czuje ojciec Myszki, znalazło się miejsce w tej książce. Mimo pozornego zamknięcia się w swoim gabinecie, Adam śledzi życie żony i córki. Nie chce on w nim czynnie uczestniczyć i to mnie bardzo denerwuje. Początkowo widzimy sytuacje z perspektywy Ewy. Dowiadujemy się co działo się przed narodzinami dziecka. Kiedy Myszka staje się starsza to autorka przedstawia nam świat jej oczami. Poznajemy jakże dojrzałe uczucia i myśli Myszki. Dziewczynka od pewnego dnia zaczyna regularnie chodzić na strych. Kiedy tam jest widzi jak Bóg stwarza świat. Cała książka jest podzielona na dni. Każdy rozdział kończy się kiedy podczas wizyty dziewczynki na strychu Bóg stworzy przypadającą na dany dzień rzecz.


Książka jest napisana w trzeciej osobie, ale i tak poznajemy dokładne  myśli  bohaterów. Czyta się ją szybko, bo cały czas trzyma w napięciu. Zostajemy doskonale wprowadzeni w świat stworzony przez panią Terakowską. Uczucia towarzyszące bohaterom udzielają się czytelnikowi. Po przeczytaniu ostatnich stron długo nie mogłam przestać myśleć o zakończeniu tej historii. Książka niewątpliwie daje do myślenia i jest odpowiednią lekturą dla każdego, nieważne ile ma lat.


„ – Ona się uśmiecha – szepnął Adam.
- Może tylko nam odchodzenie wydaje się takie straszne? Może bardziej cierpią ci, co zostają? – powiedziała Ewa.”


10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz