sobota, 27 lipca 2013

FILM NA DZIŚ #1 „Twój na zawsze”

Dzisiaj nie będzie recenzji książki tylko filmu. „Twój na zawsze” obejrzałam dość spontanicznie. Już dawno koleżanka mi o nim opowiadała, ale dopiero wczoraj przypomniałam sobie, że można by było go obejrzeć. Film miał swoją premierą w 2010 roku, a został wyprodukowany w USA.





Tyler Hawkins ma bogaty rodziców, ale mimo to mieszka w małym zagraconym mieszkanku razem z swoim przyjacielem. Pewnego wieczoru po bójce i pyskowaniu policjantowi Tylor zostaje zabrany do aresztu. Następnego dnia Aidan widzi policjanta, który ich aresztował z córką i namawia Tylera żeby do niej zagadał i rozkochał, tylko po to by później ją rzucić. Jak się szybko okazuje Ally nie jest Tylerowi obojętna i zaczyna się między nimi rodzić uczucie.




Przy napisie „gatunek” widnieje słowo melodramat i przyznaję, że trochę się wzruszyłam, ale chyba nie do końca wczułam się w ten film. Myślę, że to przez Pattinsona. Nie przepadam za tym aktorem i przez całą godzinę i 40 minut myślałam o tym, że on się kompletnie do tej roli nie nadaje. Postać Tylora, to chłopak, który prawie przez cały czas pali i lubi zabalować, ale mimo to nie jest głupi. Było kilka momentów, w których pokazał przejaw inteligencji i to też pasowało do postaci Ally. Dziewczyna jest wychowywana tylko przez ojca i studiuje socjologie. Uważam, że akurat jeśli chodzi o tą postać, to aktorka została świetnie dobrana.  Emilie de Ravin doskonale odegrała swoją rolę i bardzo przyjemnie się patrzyło na jej grę aktorską (w przeciwieństwie do Pattinsona). Kolejną osobą, która bardzo dobrze się prezentowała była siostra głównego bohatera. Caroline Hawkins grana przez Ruby Jerins to młoda osóbka z wielkim talentem malarskim. Dziewczynka nie była akceptowana przez swoje rówieśniczki, a jej najlepszym przyjacielem był starszy brat.


Jeżeli chodzi o elementy dramatyczne, to było ich kilka i niektóre nawet całkiem niezłe. Już sam początek kiedy matka Ally zostaje zastrzelona na jej oczach. Scena ściska za serce, trzeba przyznać. Potem smutna historia związana z bratem Tylera i w ogóle sposób w jaki funkcjonuje rodzina głównego bohatera. Nie chcę spolerować, więc nie będę za dużo o tych dramatycznych momentach pisać. Jedno na pewno trzeba przyznać. Koniec filmu jest świetny i wtedy można naprawdę uronić łzę. Mi wcześniej koleżanka opowiadała o „Twój na zawsze”, więc wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać, ale dla was koniec na pewno będzie zaskoczeniem i szokiem.


Akcja filmu nie jest ani zbytnio wartka ani wciągająca, ale można w miarę przyjemnie spędzić tą godzinę i 40 minut z „Twój na zawsze”. Sam pomysł na film na pewno jest fajny, ale może troszeczkę niedopracowany i na pewno zmieniłabym  w niektórych przypadkach obsadę. Mimo, że widziałam już w swoim życiu kilka lepszych dramatów, to i tak polecam. Warto obejrzeć ten film do końca, bo zakończenie jest kapitalne. 


7/10





15 komentarzy:

  1. Jeszcze nie oglądałam, ale mam w planach. Niestety, za Pattisonem nie przepadam i coś czuje że obrzydzi mi cały film.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm już dawno chciałam zobaczyć ;) natchnęłaś mnie, wiec może się skusze dzisiejszego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za Pattinson'em, ale dla tak mnie tym filmem zaciekawiłaś, że mimo wszystko go obejrzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno obejrzę, bo slyszałam o nim już wcześniej. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chcę obejrzeć ten film od dawna, ale albo o nim zapominam albo nie mam czasu. Może w końcu mi się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam kilkakrotnie, bardzo fajny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciągle nie jestem przekonana do Pattinsona, może ten film zmieniłby moje nastawienie do tego aktora....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojego nastawienia niestety nie zmienił. Nadal nie lubię go tak jak nie lubiłam, ale film i tak warto obejrzeć :)

      Usuń
  8. Oglądałam i polecam :) Chociaż bez Roberta oglądałabym przyjemniej...
    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oglądałam dość dawno ten film. Pamiętam, że przez połowę myślałam, że to taki banał miłosny, ale ostatnie sceny wszystko zmieniły. Jest to jeden z moich ulubionych filmów. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham ten film, płakałam na nim jak głupia ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam uczulenie na Pattinsona. Jakoś nie ciągnie mnie do tego filmu. Przez niego.

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie planowałam obejrzeć ten film, wiele osób go poleca :)

    Pozdrawiam
    portretkultury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń