Dzisiaj nie będzie recenzji książki
tylko filmu. „Twój na zawsze” obejrzałam dość spontanicznie. Już dawno
koleżanka mi o nim opowiadała, ale dopiero wczoraj przypomniałam sobie, że
można by było go obejrzeć. Film miał swoją premierą w 2010 roku, a został
wyprodukowany w USA.
Tyler Hawkins ma bogaty rodziców, ale
mimo to mieszka w małym zagraconym mieszkanku razem z swoim przyjacielem.
Pewnego wieczoru po bójce i pyskowaniu policjantowi Tylor zostaje zabrany do
aresztu. Następnego dnia Aidan widzi policjanta, który ich aresztował z córką i
namawia Tylera żeby do niej zagadał i rozkochał, tylko po to by później ją
rzucić. Jak się szybko okazuje Ally nie jest Tylerowi obojętna i zaczyna się
między nimi rodzić uczucie.
Przy napisie „gatunek” widnieje słowo
melodramat i przyznaję, że trochę się wzruszyłam, ale chyba nie do końca
wczułam się w ten film. Myślę, że to przez Pattinsona. Nie przepadam za tym
aktorem i przez całą godzinę i 40 minut myślałam o tym, że on się kompletnie do
tej roli nie nadaje. Postać Tylora, to chłopak, który prawie przez cały czas
pali i lubi zabalować, ale mimo to nie jest głupi. Było kilka momentów, w
których pokazał przejaw inteligencji i to też pasowało do postaci Ally.
Dziewczyna jest wychowywana tylko przez ojca i studiuje socjologie. Uważam, że
akurat jeśli chodzi o tą postać, to aktorka została świetnie dobrana. Emilie de
Ravin doskonale odegrała swoją rolę i bardzo przyjemnie się patrzyło
na jej grę aktorską (w przeciwieństwie do Pattinsona). Kolejną osobą, która
bardzo dobrze się prezentowała była siostra głównego bohatera. Caroline Hawkins grana przez Ruby Jerins to
młoda osóbka z wielkim talentem malarskim. Dziewczynka nie była akceptowana
przez swoje rówieśniczki, a jej najlepszym przyjacielem był starszy brat.
Jeżeli chodzi o elementy dramatyczne,
to było ich kilka i niektóre nawet całkiem niezłe. Już sam początek kiedy matka
Ally zostaje zastrzelona na jej oczach. Scena ściska za serce, trzeba przyznać.
Potem smutna historia związana z bratem Tylera i w ogóle sposób w jaki
funkcjonuje rodzina głównego bohatera. Nie chcę spolerować, więc nie będę za
dużo o tych dramatycznych momentach pisać. Jedno na pewno trzeba przyznać.
Koniec filmu jest świetny i wtedy można naprawdę uronić łzę. Mi wcześniej
koleżanka opowiadała o „Twój na zawsze”, więc wiedziałam mniej więcej czego
się spodziewać, ale dla was koniec na pewno będzie zaskoczeniem i szokiem.
Akcja filmu nie jest ani zbytnio wartka
ani wciągająca, ale można w miarę przyjemnie spędzić tą godzinę i 40 minut z
„Twój na zawsze”. Sam pomysł na film na pewno jest fajny, ale może troszeczkę
niedopracowany i na pewno zmieniłabym w
niektórych przypadkach obsadę. Mimo, że widziałam już w swoim życiu kilka
lepszych dramatów, to i tak polecam. Warto obejrzeć ten film do końca, bo
zakończenie jest kapitalne.
7/10
Jeszcze nie oglądałam, ale mam w planach. Niestety, za Pattisonem nie przepadam i coś czuje że obrzydzi mi cały film.
OdpowiedzUsuńMiałam ten sam problem :D
Usuńhmmm już dawno chciałam zobaczyć ;) natchnęłaś mnie, wiec może się skusze dzisiejszego wieczoru :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Pattinson'em, ale dla tak mnie tym filmem zaciekawiłaś, że mimo wszystko go obejrzę :-)
OdpowiedzUsuńNa pewno obejrzę, bo slyszałam o nim już wcześniej. :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę obejrzeć ten film od dawna, ale albo o nim zapominam albo nie mam czasu. Może w końcu mi się uda :)
OdpowiedzUsuńOglądałam kilkakrotnie, bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńCiągle nie jestem przekonana do Pattinsona, może ten film zmieniłby moje nastawienie do tego aktora....
OdpowiedzUsuńMojego nastawienia niestety nie zmienił. Nadal nie lubię go tak jak nie lubiłam, ale film i tak warto obejrzeć :)
UsuńOglądałam i polecam :) Chociaż bez Roberta oglądałabym przyjemniej...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Oglądałam dość dawno ten film. Pamiętam, że przez połowę myślałam, że to taki banał miłosny, ale ostatnie sceny wszystko zmieniły. Jest to jeden z moich ulubionych filmów. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKocham ten film, płakałam na nim jak głupia ;p
OdpowiedzUsuńMam uczulenie na Pattinsona. Jakoś nie ciągnie mnie do tego filmu. Przez niego.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film *.*
OdpowiedzUsuńWłaśnie planowałam obejrzeć ten film, wiele osób go poleca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
portretkultury.blogspot.com