Meg pewnej
nocy zostaje przyłapana razem z przyjaciółmi na moście kolejowym. Policja zabiera
ich na komisariat i dodatkowa nakłada na nich karę. Każdy z nich musi spędzić
tydzień w karetce, wozie strażackim lub policyjnym. Meg przypada radiowóz,
którym jeździ pewien młody policjant – John After. Dziewczynie na początku
wydaje się, że jest on o wiele starszy, ale potem okazuje się, że ma on
zaledwie 19 lat i kiedyś nawet miała z nim lekcje hiszpańskiego. Meg wcale nie
jest zadowolona, że utknęła na tydzień z policjantem, który podchodzi do
wszystkiego zupełnie inaczej niż ona. Dla Johnaftera ważna jest każda zasada i
reguła, nawet ta najdrobniejsza, a Meg lekceważy większość przepisów. Są
zupełnie różni, ale dziewczyna po kilku dniach zaczyna zakochiwać się w Johnie.
Ich relacja jest bardzo skomplikowana i z każdym dniem pojawia się więcej przeszkód
w ich znajomości.
Kolejna
książka zbudowana na różnicach między bohaterami, ale „Dziewczyna, która...”
wcale nie przypomina innych książek. Autorka
miała bardzo dobry pomysł i świetnie go wykorzystała. Bohaterowie byli
charakterystyczni i dokładnie wykreowani. John i Meg są zupełnie różnymi
postaciami, nie mają ze sobą praktycznie niż wspólnego, a jednak coś ich do
siebie ciągnie. Spodobało mi się to, że Meg ma niebieskie włosy. Uważam, że w
bardzo dobry sposób pokazuje to jej osobowość i nastawienie do świata. Książka
jest pisana w pierwszej osobie , z perspektywy Meg. Niesamowite ile w tej
postaci kryje się uczuć i lęków. Ciekawym pomysłem było to, że główna bohaterka
ma klaustrofobie. Jeszcze nie spotkałam się z książką, w której byłby opisany
ten problem.
Troszkę nie
podobał mi się początek. No bo jak można myśleć, że ktoś kto ma 19 lat jest
40-latkiem. Meg wydawało się, że Johnafter jest starszym mężczyzną i dopiero
potem zorientowała się, że to chłopak zaledwie o rok od niej starszy. Jest to
dla mnie nie wyobrażalne i trochę naciągane. Dalej już wszystko toczyło się bez
zarzutów. „Dziewczynę, która chciała zbyt wiele” czyta się niesamowicie szybko.
Język jest tak lekki i przyjemny, że nie można się oderwać. Większość książki
toczy się podczas kary głównej bohaterki, czyli w radiowozie Johna i mogłoby
się wydawać, że będzie to nudne, ale nie jest ani trochę. John usiłuje dać Meg
nauczkę i namówić ją do przykładniejszego życia, a Meg stara się rozluźnić
trochę Johnaftera.
„Dziewczyna,
która chciała zbyt wiele” nie jest zwykłą banalną historyjką. Zarówno Meg jak i
John borykają się z problemami: chorobą, stratą, fobią. Dziewczyna chce jak najszybciej
wyjechać z tego miasta, a John wręcz przeciwnie. Ma swój powód, znany nie wielu
osobom, by zostać. Uczucie między nimi rozwija się w dość naturalnym tempie,
tak jak może to się wydarzyć w prawdziwym życiu. Nie jest to banalna i sztuczna
miłość, tylko uczycie przeplatane wieloma problemami, które trzeba pokonać.
Książka nie
jest aż tak bardzo przewidywalna. Oczywiście części można się domyślić, ale
jest kilka nagłych zwrotów akcji. Niektóre rzeczy były dla mnie kompletnym
zaskoczeniem.„Dziewczyna, która chciała zbyt wiele” jest mimo wszystko pozytywnie nastrajająca
odskocznią. Jennifer Echols świetnie wprowadza nas do świata głównych bohaterów
i do ich przygód. Polecam każdemu.
„Znów zagryzł delikatnie wargę. Skrzyżował
ramiona i spojrzał w stronę torów”
8,5 / 10
Żaneta
Do tej pory miałam ją po prostu w planach, ale teraz mam na nią wyraźną ochotę!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł z fobiami. Czytałam już książkę gdzie było coś o fobiach, ale bohaterka na pewno ich nie miała.