poniedziałek, 2 września 2013

DUMA I UPRZEDZENIE Jane Austen

Państwo Bennetowie mają pięć córek. Żadna z nich nie jest jeszcze zamężna, więc ich matka robi wszystko żeby tylko znaleźć im życiowych partnerów. Tak się składa, że akurat do Netherfield Park przyjeżdża Pan Bingley z swoim przyjacielem panem Darcym. Dla pani Bennet to idealna okazja, żeby wydać którąś z córek za mąż, więc wkłada swój cały wysiłek w jak najczęstsze spotkania młodych mężczyzn z rodziną Bennetów. Ale nie trzeba długo czekać aż najstarsza córka się zakochuje, a za jakiś czas i kolejna może znajdzie odpowiedniego kawalera. Ale czy w życiu coś może być takie proste? Z dwoma panami z sąsiedztwa jest więcej kłopotów niż mogłoby się komuś wydawać.


„Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony.”




W końcu pomyślałam, że trzeba zacząć czytać coś bardziej ambitnego, coś co przetrwało od XIX wieku i nadal jest lubiane, coś co ma miano klasyki. „Dumę i uprzedzenie” postanowiłam przeczytać po tym jak zobaczyłam kilka pozytywnych recenzji. Tak więc, kiedy okazało się, że książka jest dostępna w bibliotece to długo się nie zastanawiałam czy ją wziąć. W domu od razu zaczęłam ją czytać, mimo że podchodziłam do tej książki z małą rezerwą. Myślałam, że będę się przy niej męczyć, że mnie zanudzi albo coś z tych rzeczy. Ale stało się zupełnie odwrotnie. Odpłynęłam.


Po pierwsze – język. Książka jest napisana w tak piękny i niecodzienny sposób, że trudno się od niej oderwać. Tego właśnie bałam się najbardziej, że styl pisania autorki mi nie przypadnie do gustu, ale nic takiego nie miało miejsca. Wiadomo, że język jest zupełnie inny i nie taki jak w większości książek po, które sięgam. No, ale książka pisana w latach 1796-1797 nie może być napisana inaczej.


Jane Austen oczarowała mnie nie tylko swoim stylem , ale i lekkością, poczuciem humoru i kreowaniem postaci. Nie dość, że książkę czytało się bardzo przyjemnie to jeszcze można było się przy niej uśmiechnąć. Były momenty, w których chciało mi się śmiać. Czasami z wydarzeń, a czasami z głupkowatych zachowań pani Bennet czy młodszych sióstr Elżbiety. Kultura i życie w wyższych sferach zostało znakomicie przedstawione, ale trudno się temu dziwić. W końcu Jane Austen sama żyła w tamtych czasach.


Jak już mówiłam [pisałam] bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, a mało ich nie jest. Autorka wprowadziła do powieści sporo postaci, ale każda jest inna, więc nie ma problemu z rozróżnieniem kto jest kim. Państwo Bennetowie mieli pięć córek i każda z nich była inna. Z czym ja dzieliłam je na trzy części – 1) Jane i Elżbieta 2)Mary i 3) Lidia i Kitty. Oczywiście Jane i Elżbieta były moimi ulubienicami. Im z resztą było poświęcone najwięcej czasu w książce. Zarówno najstarsza z dziewcząt jak i jej trochę młodsza siostra wykazywały dużo inteligencji i uczuć w stosunku do rodziny. Nie były one nierozważne i (pozwólcie, że wyrażę się prosto i dogłębnie) głupie, tak jak Kitty i Lidia. Te najmłodsze myślały tylko o balach i oficerach. Pasowały charakterem do swojej matki, która też inteligencja nie grzeszyła. Dzięki tej kobiecie sporo się uśmiałam. Myślała ona tylko tym, by córki wyszły za mąż i o niczym więcej. Zachowała się bardziej jak nastolatka, która zrobi wszystko by tylko jakiś chłopak zwrócił na nią (w tym przypadku na córki) uwagę. Ale mimo wszystko nie odbierałam jej jako postać negatywną. Była doskonałym przeciwieństwem pana Benneta, który był spokojny i zamknięty w sobie. Zupełnie nie pasujący do żony, przez co pewnie nie zaznawał z życiu tyle szczęścia ile by chciał. Jego ulubiona córką była Elżbieta.



- Stoi przed tobą smutna konieczność wyboru, Elżbieto. Od dziś staniesz się obca jednemu ze swych rodziców. Matka nie chce cię oglądać, jeśli nie poślubisz pana Collinsa, a ja nie chcę cię widzieć, jeżeli go poślubisz.”



Oczywiście rodzina Bennetów nie była jedynymi postaciami w powieści. Równie ważną rolę grali pan Bingley i pan Darcy. Ten pierwszy od początku wszystkim się podobał i wszyscy go lubili, a szczególnie Jane. Ten drugi robił wrażenie oschłego, dumnego i uważającego się za lepszego od innych. I tu się zaczyna najlepsze co w tej książce – Darcy. Pokochałam tego bohatera, ale oczywiście nie od początku. Żebyście nie myśleli, że lubię ludzi dumnych i wywyższających się. Ja polubiłam pana Darciego dopiero później, kiedy zobaczyłam co się naprawdę w nim kryje. Kibicowałam z całej siły jego miłości do Elżbiety i dostawałam szału kiedy coś stawało na drodze tego związku. Już dawno nie miałam okazji obcować z postacią, która wywoływała tyle kontrowersji w moich emocjach. Na początku go nienawidziłam, na koniec go kochałam.


Akcja nie gnała w szalonym tempie, ale nie było jakiś przeraźliwie nudnych momentów. Cały czas była umiarkowana liczba wydarzeń, co bardzo mi odpowiadało. Fabuła była bardzo rozbudowana, ale jak mogło by być inaczej przy tak dużej ilości bohaterów.


Jedyny wielki minus to spolszczanie imion. Powiedzcie mi dlaczego inni mogli zostać przy swoich oryginalnych angielskich imionach, a Elżbieta musiała mieć imię przerobione na polskie. Tutaj ogromna uraza do tłumacza, niech nigdy więcej nie spolszcza mi imion, bo okropnie mi się to nie podoba. Przez to jedna z głównych bohaterek wydawała się nie pasująca do reszty otoczenia, bo miała polskie imię, a nie angielskie.


Dzięki „Dumie i uprzedzeniu” przekonałam się, że klasyka wcale nie musi być zła. Pokochałam ta książkę całym sercem i nie obraziłabym się gdyby jej egzemplarz zagościł na stałe na mojej półce, bo aż żal mi oddawać tą książkę do biblioteki. Gorąco polecam… każdemu!


9/10

8 komentarzy:

  1. Na pewno przeczytam. Mam ją w planach już od dłuższego czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć wiem, że to klasyka, jeszcze nie czytałam. Ale to tylko kwestia czasu i w październiku już na pewno się uda :)

    serdecznie zapraszam do mnie na kulturka-maialis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Za "Dumę i uprzedzenie" chciałabym się w końcu zabrać. Bardzo bym chciała w końcu poznać tę historię!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm...z checią ją przeczytam. Po takiej recenzji nie mam co do tego wątpliwości :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię klasyki, a tej autorki czytałam tylko "Mansfield Park" - nawet niezłe, aczkolwiek podobno to jej najsłabsza powieść. Może przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też jeszcze nie miała styczności z autorką. Ale wiem, że warto i nie trzeba mi tego dwa razy powtarzać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam, kocham, uwielbiam!!! Mogłabym czytać ją na okrągło :D Jak do tej pory "Duma i uprzedzenie" jest jedną z moich ulubionych książek :)

    Ja na swojej półce mam książkę wydaną przez Prószyński i S-ka i tam imiona nie są spolszczone. Mnie też się wydaje, że niepotrzebnie niektórzy tłumacze zmieniają oryginalne imiona.

    W ostatnim akapicie masz chyba błąd. Nie "Duma i otoczenie" ale "... uprzedzenie" :)

    OdpowiedzUsuń