poniedziałek, 14 października 2013

30 DAY BOOK... Książki, które mnie śmieszą



Dzień 7 Książki, które mnie śmieszą.

Nie przypominam sobie żadnej książki, która by mnie śmieszyła. Dlatego postanowiłam napisać o motywach pojawiających się w książkach, które nie miały być śmieszne ale rozbawiały naiwnością.

Motyw pierwszy pojawiający się często (żeby nie powiedzieć, że zawsze) w książkach paranormal romance. I tutaj żeby od razy na początku powiedzieć – owszem czytam ten gatunek i nie wstydzę się tego, ale to nie oznacza że nie zauważam takich banalnych motywów. Chodzi mi tu o „miłość” między głównymi bohaterami. A mianowicie postać płci pięknej, zazwyczaj jest ona człowiekiem, zakochuje się w zabójczo przystojnym chłopaku, który jest wampirem/wilkołakiem/duchem/czy kim kol wiek innym z nadprzyrodzonymi mocami. Nie było w tym nic złego, gdyby to nie wyglądało tak że po zamienieniu ze sobą jednego zdania kochają się niezmiernie i nie mogą bez siebie żyć. Gdzie tu jaki kol wiek realizm. I o ile w niektórych książkach jest to opisane w miarę przyzwoicie, to w niektórych wszystko kreci się wokół tego niemożliwego związku. Po prostu śmieszy mnie to swoją głupotą.

Motyw drugi – bohaterki udające (albo raczej po prostu tak wykreowane) ofiarę losu. Chodzi o postacie, które zachowują się jakby nie miały mózgu, pchają się w kłopoty i czekają aż ukochany je uratuje. Wolę bohaterki, które mają swoje zdanie i wprowadzają trochę akcji do książki, niż takie „kluchy”. Tylko cięgle chodzą i narzekają jakie to one są okropne i jak to możliwe, że ten niewyobrażalnie piękny chłopak je pokochał; maja milion kompleksów i ciągle trzeba o nich czytać.

Motyw trzeci ( miałam o nim wspomnieć przy okazji pierwszego, ale zapomniałam więc będzie osobno) – trójkąciki. Wracając do banalnych i nierealnych uczuć. To samo już jest złem, ale jeśli dorzucimy jeszcze do tego kolejnego przystojniaka, albo kolejna dziewczynę, to mam ochotę krzyczeć. To na początku było fajne, ale kiedy czyta się o tym kolejny raz z rzędu to zaczyna być śmieszne.

No i motyw czwarty – przewidywalność. Najbardziej jest to denerwujące w kryminałach albo thrillerach, ale w innych książkach równie mocno wkurza. I po prostu kiedy już po kilkudziesięciu stronach domyślam się jakie będzie zakończenie, to czytanie wcale nie jest przyjemne.


Zgadzacie się ze mną że te powtarzające się rzeczy mogą po jakimś czasie zacząć zarówno denerwować jak i śmieszyć swoją banalnością? 


2 komentarze:

  1. Mnie również często śmieszy banalność w książkach, zwłaszcza tych, z gatunku tanich romansideł. Jednak jeśli szukam prawdziwej rozrywki, to stawiam na dobry, cięty dowcip. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bojkotuję miłosne trójkąty w książkach! Krew mnie zalewa, jak tylko jakiś pojawia się na horyzoncie. Ile można? Faktycznie, potem to już tylko bawi.

    OdpowiedzUsuń