Sonea jest mieszkanką slumsów.
Wiedzie biedne życie tak jak reszta zamieszkałych tam ludzi, gdy pewnego dnia dowiaduje się, że nie jest
normalną dziewczyną… Magowie już od kilku lat czyszczą ulice Imardinu z
bezdomnych, włóczęgów i żebraków. Sonea wraz z grupą innych dzieci próbuje się
temu sprzeciwić. Rzucają oni kamieniami w zebranych magów. Niestety żaden z
nich nie może zrobić nikomu krzywdy, bo jest wytworzona bariera chroniąca. Sonea
mimo wszystko tak jak inni rzuca kamień, lecz nie zatrzymuje się on, tylko
przebija tarczę i uderza jednego z magów. Początkowo nikt nie wie co się stało,
ale Sonea zdaje sobie sprawę, że jej rzut w jakiś sposób ominął barierę. Dziewczyna
przestraszona tym co zrobiła ucieka w tłum ludzi. Sonea po tym wydarzeniu nie
ma zbyt wiele spokoju, ponieważ magowie za wszelką cenę próbują ją znaleźć.
Dziewczyna musi się ukrywać gdzie tylko się da, bo jest poszukiwana na wiele
sposobów i już prawie nigdzie nie jest bezpieczna. Sonea będzie musiała podjąć
trudne i nieodwracalne decyzje, aby uratować swoje życie. Czy się uda?
Do książki podchodziłam sceptycznie.
Podobał mi się opis z tyłu, ale po za tym nic mnie do niej nie ciągnęło. Jak
się okazało, przeczytania „Gildii magów” było strzałem w dziesiątkę. Co mnie w
tej książce zaskoczyło?
Pani Trudi Canavan miała naprawdę
dobry i dopracowany w każdym szczególe pomysł na książkę. „Gildia magów” nie
jest żadnym odmóżdżaczem czy czymś w tym stylu. Czytając tą książkę wchodzimy
do doskonale wykreowanego świata. Miasto Imardin, w którym rozgrywają się
wydarzenia, jest podzielony na Krąg wewnętrzny, trzy Dzielnice, Gildię Magów i
Slumsy. To właśnie w tym ostatnim miejscu mieszka nasza główna bohaterka. W
slumsach żyje mnóstwo osób ledwo wiążących koniec z końcem, mieszkających na
ulicy i żebrzących. Autorka podzieliła społeczeństwo na kilka warstw, w taki sposób,
że wszystko wydaje się być prawdziwe i realne, chociaż pokazuje brutalną
rzeczywistość. Magowie co roku przeprowadzają Czystki, czyli oczyszczają ulice
slumsów z ludzi, którzy nie mają gdzie się podziać. Spotyka się to z odzewem
sprzeciwu, ale ludność jest praktycznie bezradna. W miarę kolejnych wydarzeń
poznajemy kolejnych bylców (mieszkańcy slumsów) i zapoznajemy się z ich zwyczajami. Wszystko
jest pokazywane stopniowo, więc nie dostajemy na raz tysiąca informacji, o
których byśmy zaraz zapomnieli. Każdy szczegół jest dopracowany i przedstawiony
w czytelny i wyraźny sposób.
Przez całą powieść poznajemy bardzo
wiele bohaterów, ale najważniejsza jest Sonea. Dziewczyna dowiaduje się, że ma
zdolności magiczne, kiedy rzucony przez nią kamień przedziera się przez barierę
ochronną. Od tego czasu towarzyszymy Sonei w jej ucieczce. Narracja jest
trzecio osobowa i uważam, że idealnie tu pasuje. Nie wyobrażam sobie żeby
„Gildia magów” mogła być napisana z perspektywy , któregoś bohatera. Główna
bohaterka nie budziła we mnie żadnych szczególnych uczuć, ale jej zachowanie
mnie nie denerwowało, a to już wielki plus. Bardzo polubiłam Cariego. Chłopak
od początku pomagał Sonei i zawsze można było na niego liczyć. Poznajemy tez
kilku Magów. Oczywiście niektórych lubiłam bardziej, a niektórych mniej. Pani
Canavan doskonale wykreowała charakter każdego z nich, także każdy był inny.
Oczywiście znalazło się parę „czarnych charakterów”. Na początku książki Sonea ukrywała się u
Złodziei i mimo tej nazwy nie jestem do końca pewna czy mieli być oni źli czy
dobrzy. Na mnie wywarli w miarę
pozytywne wrażenie, mimo to że kradli to byli honorowi i dotrzymywali słowa.
Bardzo, bardzo polecam tą książkę.
Można oderwac się od rzeczywistości i w pełni wejść do świata doskonale
wykreowanego przez Trudi Canavan. Książka czyta się lekko i przyjemnie, chociaż
zajęło mi to parę dni. Ma ona ponad pięćset stron, ale cały czas coś się dzieje
i na ma czasu na nudzenie się przy niej. Była to moja pierwsza styczność z tą
aktorką, ale jestem pewna, że sięgnę po kolejne części Trylogii Czarnego Maga.
Polecam każdemu kto chce przeczytać coś przyjemnego i za razem mądrego.
„Mawiają
w Imardinie, że wiatr ma duszę i jęczy w ciasnych zaułkach miasta”
9/10
Książka przeczytana w ramach wyzwania "Czytam fantastykę".
Żaneta
Okropnie mi się nie podobała ta seria, jest niesamowicie drętwa i infantylna. I nie zgodzę się, że książka nie jest odmóżdżaczem, bo jest to wręcz podręcznikowy przykład odmóżdżacza :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, jakoś dla mnie nie przypominała odmóżdżacza, bo znam wiele gorszych książek które zasługują na to miano, a "Gildia magów" ma w sobie jakąś sensowną treść.
UsuńAle to tylko moje zdanie, a każdy może myśleć inaczej i oczywiście uszanuję również twoją opinię :)
Mam co do tej książki poważne wątpliwości - jedni tak jak Ty chwalą, a drudzy krytykują i sama już nie wiem co mam robić. Hm.... Zdecydowałam, że... chyba jednak przeczytam, ale w dalszej przyszłości, bo jak na razie mam pokaźnych rozmiarów stosik :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Przeczytałam już całą serię i według mnie "Gildia Magów" była najgorszą częścią ze wszystkich. A "Wielki Mistrz" jest niesamowity :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że w miarę czytania będzie coraz ciekawiej :)
UsuńJuż od dawna mam ją w planach ; )
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo dobrego o tej serii, muszę niebawem przeczytać. ; )
OdpowiedzUsuńPS Obserwuję i zapraszam do mnie.
Dziękuję Ci za podesłanie linku do recenzji
OdpowiedzUsuńzostała dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
pozdrawiam serdecznie :)
Spasuję, nie lubię takich książek . ;)
OdpowiedzUsuń